*z perspektywy Harry'ego*
Podałem dyskretnie rękę, skręciliśmy w prawo, na chodnik, przy którym znajdowała się kawiarnia. Wyszliśmy zza rogu budynku.
Jak
na razie niespostrzeżeni przez fanów, co niestety wiedziałem, że
prędzej, czy później nastąpi. Chyba po prostu musi nastąpić. Mniejsza,
lub większa grupa, ale jednak.
*Z perspektywy Oli*
Lekko
i delikatnie stawiałam każdy krok na szarej, chodnikowej
płycie. Jak przestraszona, przestraszona nie wiadomo czego. Lecz nie był
to zwykły strach. To było coś innego. Coś paraliżującego. Paraliżującego
od środka, przez co moje ręce z sekundy na sekundę stawały się
chłodniejsze, sztywniejsze, bardziej drżące. Bogu dzięki, że Harry
trzymał mnie za rękę, co sprawiało, że ani ja, ani on, ani nikt inny nie
widział moich lekko trzęsących się dłoni. Choć może to właśnie jego
dotyk budził we mnie takie emocje? Tylko dlaczego były one aż tak silne?
Dosłownie gotowałam się w środku. Z sekundy na sekundę coraz bardziej
czułam, że moje całe ciało również za chwilę może odmówić posłuszeństwa.
Wlepiłam wzrok w czubek balerin, które miałam na sobie. Nie wiedząc
czemu poczułam się jakby... spokojniejsza. Może dlatego, że byłam
bardziej skoncentrowana na czymś konkretnym i nie byłam aż tak "rozbita"
jak wcześniej.
Jednak niestety... Niestety
przez krótką chwilę miałam pewne "zachwianie". Spojrzałam na moment w
górę, błądząc wzrokiem od obojczyków Harry'ego, poprzez szyję, aż do
linii szczęki. Moje oczy zatrzymały się na podbródku, a wędrując po
nosie, skończyły na górnej części policzka. Nagle chłopak obrócił głowę w
moją stronę i skierował swój wzrok w dół, podczas, gdy ja spojrzałam
lekko w górę, również w jego stronę. Na dosłownie sekundę przeniosłam
całą uwagę na duże oczy należące do Styles'a. Po chwili speszyłam się z
lekka i spuściłam wzrok na dużą dłoń trzymającą w luźnym uścisku moją.
Potarł delikatnie opuszkiem o kostki mojej zimnej i stosunkowo małej w
porównaniu z jego ręki. Podrywając lekko swoją głowę w górę uśmiechnęłam
się niezręcznie.
Jeszcze tylko kilka metrów dzieliło nas od celu. Po krótkiej chwili stąpnęłam na schodek i przekroczyłam próg kawiarni.
Kupiliśmy
kawę i wyszliśmy z budynku, gdyż była ona w jednorazowych pojemnikach z
cienkiego plastiku. Z kawą w ręku usiedliśmy na ławce na skraju parku.
Zaczęliśmy rozmawiać, lecz nie wiem dlaczego, czułam się przy nim, jak
przy dużo starszym, czułam do niego duży respekt, więc nie byłam tak
rozmowna, jak zawsze. Cóż, może to dobrze, bo rodzice mówią mi, że
podobno dużo gadam... Mimo wszystko onieśmielał mnie, i to bardzo.
Dopiero po kilkunastu minutach zaczęłam czuć się bardziej swobodnie.
Co
jakiś czas podchodziły grupki, lub pojedyncze fanki prosząc Harry'ego o
autografy i zdjęcia. Część z nich patrzyła na mnie z pogardą. Cóż, może
ujmę to trochę inaczej. Jeśli wzrok mógłby zabijać, na pewno leżałabym
już trupem na chodniku. Wiedziałam, że prawdopodobnie im się nie
spodobam, a co jeszcze, gdyby to była randka. Ugh, lepiej nawet nie
myśleć. Chociaż, może one tak myślały? Może myślały, że się spotykamy?
Naprawdę, nie mam pojęcia, co o tym myśleć.
W
pewnej chwili podeszła jakaś dziewczyna, z rysów twarzy i z figury
wyglądała na 18 czy 19 lat, ale kosmetyki nałożone na twarz dodawały jej
lat. Miała na sobie opinający ciasno klatkę piersiową top na ramiączka,
który kończył się w górnej połowie brzucha, błyszczący kolczyk w pępku i
bardzo krótkie spodenki, które ledwo zakrywały pupę. Na stopach bardzo
wysokie szpilki eksponujące zgrabne nogi, niestety, pokryte
samoopalaczem, tak, jak jej całe ciało. Wracając jeszcze do góry, na
wydętych w tym akurat momencie ustach miała cukierkowy błyszczyk, w
nosie kolejny skrzący się kolczyk. Długie, aż za mocno wytuszowane
sztuczne rzęsy przysłaniały prawie całe jej oczy. Ciemne, srebrne cienie
oraz eyeliner... Za mocno wyregulowane brwi również rzucały się w oczy.
Nachalnie zaczęła przysuwać się do Harry'ego, u którego widziałam
rozkojarzenie w oczach. Ręką z przyczepionymi tipsami zaczęła gładzić
jego kolano, jednak chyba nie uzyskała u Styles'a takiej reakcji, jakiej
oczekiwała. Był coraz bardziej spięty, widziałam to. Dziewczyna
poprosiła o zdjęcie i odeszła, patrząc na mnie z wyższością.
Gdy
oddaliła się na bezpieczną odległość, Harry westchnął z ulgi, jaką
spowodowało odejście tej, jak dla mnie, zbyt bezpośredniej kobiety.
Wywróciłam oczami i dalej sączyłam chłodną już kawę ze słomki.
***
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
To wiele dla mnie znaczy
Przepraszam, że taki krótki, ale jutro wyjeżdżam i fizycznie nie miałam możliwości napisać dłuższego.
Ważne!!!
Jutro
(10.08.) wyjeżdżam na dwa tygodnie nad morze, więc nie będzie ode mnie
żadnych notek i PRZEZ TE DWA TYGODNIE NIE POJAWI SIĘ NASTĘPNY ROZDZIAŁ.
Przepraszam Was bardzo...