Siedziałam już w samolocie. Leciałam sama, więc usiadłam
oddzielnie. Mój bagaż był już w luku bagażowym. Przy sobie miałam tylko
małą poduszkę (Była przecież 6.00, a "funkcjonowałam" od 2.30, więc
byłam strasznie niewyspana.) i torebkę. Skierowałam głowę w lewo,
spoglądając przez samolotowe okienko. Ujrzałam jakąś postać biegnącą
przez płytę lotniska. Nie widziałam jej dokładnie, bo była dużo niżej
ode mnie, ale sądząc po biegu - spieszyła się na samolot. Po kierunku -
ten samolot do Londynu. Postać dobiegła do samolotu i jako ostatnia z
pasażerów "wbiła się" na pokład, by wreszcie odetchnąć z ulgą. Był to
mężczyzna, a właściwie chłopak; około 1,90 m wzrostu. Miał na sobie
czarne, idealnie dopasowane spodnie, biały T-shirt, białe conversy i
brązową torbę jako bagaż podręczny. Zaczepione za koszulę czarne
"Ray-Ban'y" i trochę plecionych, materiałowych bransoletek na ręce, na
drugiej zegarek. Wiedziałam, że kogoś mi przypomina. Tajemniczy chłopak
zaczął przemieszczać się w stronę dziobu maszyny szukając wolnego
miejsca. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, gdyż nie przyglądałam się
mu aż tak dokładnie. Był dość wysoki. Zbliżał się coraz bliżej mnie
rozglądając się dookoła. W końcu zwolnił kroku. Pochylił się w moją
stronę, schylił głowę na tyle nisko, że w końcu zobaczyłam jego twarz.
Dosłownie wbiło mnie w fotel. Pełne usta, dołeczek w lewym policzku,
nos, zielone oczy, a na głowie ciemnobrązowe loczki poprawiane co jakiś
czas. Serce zaczęło mi szybciej bić, a moje ciało przeszedł dreszcz.
Starałam się jednak niczego nie okazywać. Zresztą, nie byłabym nawet w
stanie...
-Is this sit taken?- usłyszałam ochrypły głos
-N...no.- wydukałam
-Can I...?
-Yes, of course.- Odpowiedziałam posuwając siebie i moje rzeczy bliżej okna, tym samym zajmując mniej miejsca
-Thank you so much. -uśmiechnął się
-No problem. -starałam się uśmiechnąć jak najładniej.
Na chwilę położył swoje rzeczy na siedzeniu obok mnie.
-Jestem Harry.- przedstawił się (oczywiście po angielsku, ale dialogi
będą już do końca pisane po polsku), pochylił w moją stronę i uścisnął
lekko mą rękę
-Ola. -udzieliłam krótkiej wypowiedzi nie będąc jeszcze w stanie powiedzieć nic więcej.
-Ładnie. -odparł wkładając swoją torbę na górę.
Nie powiedziałam już nic patrząc na śnieżnobiałą koszulkę przylegającą
do jego torsu. Powoli dochodziło do mnie, co się właśnie dzieje, jednak
wciąż byłam nieco oszołomiona. To nie wydawało się realne, prawdziwe ani
codzienne. Czułam jakby małe, niewidzialne iskierki skakały z jednego
palca na drugi, mrowienie na powierzchni całego ciała. Ciągle wpatrując
się w Harry'ego, który jeszcze upychał torbę we właściwe miejsce,
zaczęłam miętosić w palcach róg mojej bluzki. Położyłam swoją drżącą,
zimną rękę na prawe kolano starając się trochę uspokoić mentalnie.
Zachowywać normalnie, by go nie zrazić. Przynajmniej spróbować. Odwrócił
się i akurat przyłapał mnie na patrzeniu się na niego. Zarumieniłam się
z lekka, tym samym spojrzałam na jego twarz, na której gościł figlarny
uśmieszek, błysk w oku. W końcu usiadł obok mnie. Na chwilę zapadła cisza.