niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 1

Siedziałam już w samolocie. Leciałam sama, więc usiadłam oddzielnie. Mój bagaż był już w luku bagażowym. Przy sobie miałam tylko małą poduszkę (Była przecież 6.00, a "funkcjonowałam" od 2.30, więc byłam strasznie niewyspana.) i torebkę. Skierowałam głowę w lewo, spoglądając przez samolotowe okienko. Ujrzałam jakąś postać biegnącą przez płytę lotniska. Nie widziałam jej dokładnie, bo była dużo niżej ode mnie, ale sądząc po biegu - spieszyła się na samolot. Po kierunku - ten samolot do Londynu. Postać dobiegła do samolotu i jako ostatnia z pasażerów "wbiła się" na pokład, by wreszcie odetchnąć z ulgą. Był to mężczyzna, a właściwie chłopak; około 1,90 m wzrostu. Miał na sobie czarne, idealnie dopasowane spodnie, biały T-shirt, białe conversy i brązową torbę jako bagaż podręczny. Zaczepione za koszulę czarne "Ray-Ban'y" i trochę plecionych, materiałowych bransoletek na ręce, na drugiej zegarek. Wiedziałam, że kogoś mi przypomina. Tajemniczy chłopak zaczął przemieszczać się w stronę dziobu maszyny szukając wolnego miejsca. Nie widziałam dokładnie jego twarzy, gdyż nie przyglądałam się mu aż tak dokładnie. Był dość wysoki. Zbliżał się coraz bliżej mnie rozglądając się dookoła. W końcu zwolnił kroku. Pochylił się w moją stronę, schylił głowę na tyle nisko, że w końcu zobaczyłam jego twarz. Dosłownie wbiło mnie w fotel. Pełne usta, dołeczek w lewym policzku, nos, zielone oczy, a na głowie ciemnobrązowe loczki poprawiane co jakiś czas. Serce zaczęło mi szybciej bić, a moje ciało przeszedł dreszcz. Starałam się jednak niczego nie okazywać. Zresztą, nie byłabym nawet w stanie...
-Is this sit taken?- usłyszałam ochrypły głos
-N...no.- wydukałam
-Can I...?
-Yes, of course.- Odpowiedziałam posuwając siebie i moje rzeczy bliżej okna, tym samym zajmując mniej miejsca
-Thank you so much. -uśmiechnął się
-No problem. -starałam się uśmiechnąć jak najładniej.
Na chwilę położył swoje rzeczy na siedzeniu obok mnie.
-Jestem Harry.- przedstawił się (oczywiście po angielsku, ale dialogi będą już do końca pisane po polsku), pochylił w moją stronę i uścisnął lekko mą rękę
-Ola. -udzieliłam krótkiej wypowiedzi nie będąc jeszcze w stanie powiedzieć nic więcej.
-Ładnie. -odparł wkładając swoją torbę na górę.
Nie powiedziałam już nic patrząc na śnieżnobiałą koszulkę przylegającą do jego torsu. Powoli dochodziło do mnie, co się właśnie dzieje, jednak wciąż byłam nieco oszołomiona. To nie wydawało się realne, prawdziwe ani codzienne. Czułam jakby małe, niewidzialne iskierki skakały z jednego palca na drugi, mrowienie na powierzchni całego ciała. Ciągle wpatrując się w Harry'ego, który jeszcze upychał torbę we właściwe miejsce, zaczęłam miętosić w palcach róg mojej bluzki. Położyłam swoją drżącą, zimną rękę na prawe kolano starając się trochę uspokoić mentalnie. Zachowywać normalnie, by go nie zrazić. Przynajmniej spróbować. Odwrócił się i akurat przyłapał mnie na patrzeniu się na niego. Zarumieniłam się z lekka, tym samym spojrzałam na jego twarz, na której gościł figlarny uśmieszek, błysk w oku. W końcu usiadł obok mnie. Na chwilę zapadła cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz