Jeśli chcesz, włącz to: >Klik< (Nie przewijaj początku. Jeśli się skończy, włącz jeszcze raz) :)
***
Wypatrzyłam ją w tłumie. Zmieniła się. Definitywnie. Ale
przecież nie widziałyśmy się parę dobrych lat. Wtedy rzuciłyśmy się
sobie na szyje. Zanim się puściłyśmy, minęło kilka sekund. Chwilę potem
zmierzyłam ją wzrokiem. Była naprawdę bardzo ładna. Z tego co pamiętam,
niedawno skończyła 27 lat. Pauline, bo tak jej było na imię miała
błękitne oczy, a brązowe, grube loki opadały kaskadą na ramiona. Była
dość wysoka i szczupła, ale mniejsza o to. Przecisnęłyśmy się przez dość
duży tłum, który niestety jeszcze tam stał i się rozpychał we wszystkie
strony. Spojrzałam jeszcze raz w stronę, w którą już dawno poszedł, a
właściwie przecisnął się Harry.
-Daj spokój, nie masz szans. -skarciłam się w myślach
Doszłyśmy
do samochodu wsiadając do niego i pakując tam walizki. Jadąc do
mieszkania tylko spoglądałam w prawo i w lewo jak małe dziecko. Londyn
miał swój styl, zdecydowanie. Tętnił życiem.
Gwar
na ulicach, samochody, piętrowe autobusy. Ale też mniejsze uliczki,
niektóre ciemne, a niektóre jasne i urokliwe. Roiło się tam od małych i
dużych sklepów, większych świateł i mniejszych światełek...
Przemierzając kolejne ulice, w końcu dotarłyśmy do miejsca mojego wakacyjnego pobytu.
Była
to mała, stara, urokliwa kamieniczka, która stałą w rzędzie takich
samych budynków. Na balkonach zawieszone były kwiaty, a dosłownie
kilkanaście kroków dalej wychodziło się na ulice i park, obok którego
była kawiarnia. Park ten był bardzo zadbany, a kawiarnia znajdowała się
na parterze kamienicy. Małe, białe, ażurowe stoliczki ustawione były
przed nią. Owy budynek, a park dzieliło tylko dwa metry brązowej,
drobnej kostki. Jak już wspomniałam, park wyglądał prześlicznie, były w
nim poustawiane drewniane ławki, posadzone kwiaty, a przez drzewa dające cień można było wyjrzeć na ruchliwą ulicę i na przejeżdżające
samochody. Po drugiej stronie jezdni był drugi chodnik i rząd podobnych
kamienic. Równie urokliwych. Wzięłam swoją walizkę i idąc za Pauline
wtaszczyłam ją na piętro. Poszukała kluczy w torebce i po chwili
otworzyła drzwi. Mieszkała w dość przestronnym jak na kamienicę
mieszkaniu. Było w nim jasno, co powodowały jasne ściany i okna, które
wpuszczały dużo światła. Pierwsze wrażenie było bardzo miłe. Ładne
meble, kwiaty na parapetach, książki w starej biblioteczce, miękkie
dywany. Jednym słowem wszystko było urocze.
Paulina pokazała mi pokój, w którym będę spać na czas pobytu i zostawiłam tam walizkę i torebkę.
Poszłam
pod prysznic, umyłam się i przebrałam w wygodniejsze ubrania. Pozostałą
część wieczoru spędziłyśmy razem siedząc na kanapie, rozmawiając, pijąc
herbatę i oglądając telewizję. Po jakimś czasie poszłyśmy do swoich
pokoi spać.
Następny dzień zapowiadał się
zwyczajnie. Po śniadaniu Pauline poszła do siebie i zajęła się swoimi
sprawami, a ja udałam się do mojego pokoju. Z kubkiem herbaty i książka,
ubrana w to usiadłam skulona na parapecie. Mój telefon leżał obok mnie,
również na parapecie.
Po chwili zawibrował, co oznaczało, że dostałam sms'a. Momentalnie sprawdziłam od kogo. Na wyświetlaczu widniał napis 'Alex'.
- Jesteś już w Londynie? - odczytałam wiadomość
- Tak. - odpisałam
- Aha. Fajnie. Wpadniesz?
- Czy ja wiem. Gdzie to jest?
Wtedy
podała mi dokładny adres mieszkania, które wynajmowała z mamą na
wakacje. Spytałam kuzynki czy to daleko i czy mogę iść. Zgodziła się.
***
Ubrana w to,
rozmawiając z dającą mi wskazówki Alex przez telefon, jakoś dotarłam do
jej domu. Stanęłam pod jej drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem. Kiedy
tylko zadzwoniłam do drzwi, zostały one otwarte przez mamę Alex.
- Dzień dobry. - przywitałam się i lekko uśmiechnęłam
- Dzień dobry. Wejdź. - zaprosiła mnie ruchem ręki do środka i odwzajemniła uśmiech
Weszłam
lekko skrępowana i udałam się w stronę, którą pokazała mi pani Hannah,
do pokoju Alex. Gdy tylko się zobaczyłyśmy uściskałyśmy się i zaczęłyśmy
rozmawiać. Minęło już około pół godziny, gdy nagle przyszedł do mnie
sms.
Nagle osłupiałam. Jeszcze raz przeczytałam od kogo. Harry. Uśmiechnęłam się dyskretnie i zaczerwieniłam.
- Co? - spytała Alex
- Nic. - odpowiedziałam zmieszana i widocznie jeszcze bardziej się zarumieniłam, bo przyjaciółka spytała jeszcze raz.
- Kto to?
- Nikt.
- Przecież widzę.
- No, bo to...
- Hmm?
- Właściwie to nikt. Znaczy, i tak nic z tego nie będzie...
- Z czego?
- No, mówię, że nic z tego nie będzie, więc to nawet nie ma znaczenia...
- To chociaż powiedz, kto to?
Wtedy dałam jej mój telefon do ręki.
- "Harry" przeczytała na głos nadawcę - Żarty sobie robisz?
- Nie...
- Ale jak to?
Wtedy opowiedziałam jej historię spotkania w samolocie.
- Nie zmarnuj tego. - powiedziała już przez łzy
- Postaram się. - odpowiedziałam i również zaczęłam płakać
Przytuliła mnie i razem zaczęłyśmy jeszcze bardziej płakać.
- Co to za płacz? - do pokoju weszła mama Alex
***
Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na komentarze. Kocham Was. Ola